czwartek, 8 września 2011

Jesienne nowości od Essence!!! + PAZURKI

Witajcie! Ostatni tydzień spędziłam na czekaniu i czatowaniu na jesienne nowości Essence, które do Polski wchodzą we wrześniu i w październiku. Póki co możemy je znaleźć jedynie w Douglasach. Do Natur zaczną wchodzić w drugiej połowie września! Chciałam się wam pochwalić co kupiłam i napisać kilka słów o tych produktach. Każde zdjęcie (w tej i w innych notkach) możecie sobie powiększyć klikając na nie. Przez paskudną pogodę zdjęcia musiałam robić przy otwartym oknie na parapecie, bo u mnie w pokoju jest zupełnie ciemno.




Zacznijmy od pędzla do różu. Wzięłam go w ciemno dobrze mu się nie przyglądając, ponieważ już na stronie producenta urzekł mnie jego design. Kupiłam go dzisiaj, więc jeszcze nie miałam okazji go użyć. Po powrocie do domu i rozpakowaniu go zaskoczył mnie fakt, że jest taki malutki. Na zdjęciach dla porównania Sephora Professional angled blush 40, który wcale nie jest jakimś wielkoludem. Normalnej wielkości pędzel do różu. Jednak wydaję mi się, że nieduży rozmiar wcale nie jest wadą, a pędzel będzie bardziej precyzyjny. Wykonany z bardzo miękkiego i miłego w dotyku sztucznego włosia w kolorze czarno-różowym. Rączka krótka przez co możemy bez przeszkód nosić go w kosmetyczce. Cena 11.99zł



Longlasting w kolorze 14 Think Khaki. Kupiony dzisiaj jeszcze nie używany. Ale przecież wszystkie wiemy jak wspaniałe są kredki z tej serii. Pomijając piękne kolory mają wiele innych zalet. Są miękkie, bardzo trwałe, łatwe w użyciu - kreska jakby maluje się sama. Po zrobieniu swatcha miałam problem ze zmyciem go z ręki!Gramatura to 0.28. A cena tylko 6.99zł!
Do stałej ofery firma Essence w tym sezonie wprowadziła cienie w kremie. Nigdy nie lubiłam kosmetyków w takiej formie, ale od zakupu tego z Balleriny zaczęłam się przekonywać. Kupiłam dwa:) 
Ten na dole to 02 Glammy goes to... jest to odcień delikatnego złotka. Na bazie trwały - wytrzymuje cały dzień.
Ten na górze to 05 Camp rock. Na stronie producenta wydawał się zielony. W słoiczku to szare błotko ze złotymi drobinkami. Zobaczymy jaki efekt daje na oku. Na łapce zapowiada się obiecująco.
Każdy z cieni zamknięty jest w lekkim i całkiem przyjemnym dla oka pudełeczku wykonanym z plastiku przez co możemy wrzucić go do kosmetyczki. Świetny sposób na szybki makijaż. Planuję kupić jeszcze jakieś kolory. Ważne minimum 12 miesięcy od otwarcia. Pojemność to aż 5.5g, a cena 11.99.


Z nowej serii I love skusiła mnie póki co tylko baza pod cienie i korektor (o tej drugiej właściwości dowiedziałam się ze strony producenta dopiero wczoraj). Reszta produktów z tej kolekcji po prostu w tym momencie jest mi niepotrzebna. O tym produkcie mogę powiedzieć najwięcej. Całkowicie matowa, bez choćby jednej najmniejszej drobinki w kolorze jasnego beżu ma za zadanie utrzymać nasze cienie i korektor cały dzień. Faktycznie cienie nie rolują się, nie znikają, nie migrują. Cały dzień pozostają na swoim miejscu, pod koniec dnia zaczynają lekko blednąć. Korektor nałożony 6 godzin temu świetnie się trzyma (używam MAC studio finish) Baza wyposażona jest w aplikator w postaci gąbeczki typowy dla błyszczyków. Z opakowania wydostaje się tyle kosmetyku, że jestem wstanie pokryć na obie powieki górne i dolne oraz miejsce gdzie nakładam korektor pod oczy bez konieczności ponownego 'maczania'. Rzucam dla niej ArtDeco - właściwości takie same, cena mniejsza, brak doprowadzającego mnie do szału brokatu i konieczności wkładania palucha i wygrzebywania produktu. Opakowanie jest plastikowe, pojemność to  4ml, ważna minimum 6 miesięcy od otwarcia, cena 10.99zł.



Z 28 nowych kolorów lakierów Color&Go póki co kupiłam trzy, ale w planach mam wiele kolejnych ;)
Na zdjęciach od lewej:
72 time for romance
83 luxury secret
73 princess prunella

Na koniec chciałabym wam pokazać jak obecnie wyglądają moje pazruki:

Lakier Essence C&G 43 Where is the party? Piękny kameleonik, jednak w żaden sposób nie udało mi się uchwycić tego efektu. Kolor waha się od pięknego fioletu, przez stalową szarość widoczną na zdjęciu po butelkową zieleń.

Jeszcze stópka:

Zdjęcie nie oddaje uroku, ponieważ jak wspominałam jest kiepskie światło, a nie udało mi się zrobić w miare dobrego zdjęcia na parapecie ;) Taki efekt uzyskałam nakładając na jedną warstwę lakieru Lovely Crystal Strenght (piękna bardzo kryjąca czerwień) jedną warstwę wspomnianego 72 time for romance (bordowe różnej wielkości drobiny w bordowej żelowej bazie).

Pozdrawiam


4 komentarze:

  1. Świetne zakupy! Nawet Ci się zgrały kolorystycznie z opakowaniem od pędzla do różu :D. Podobają mi się lakiery i kredka. Ogólnie cieszę się, że to jest wszystko w stałej ofercie, inaczej już bym gnała do sklepu ;).

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, też się cieszę, że to stała oferta i nie trzeba gnać do sklepu po zapasy ;) Dziękuję za uznanie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję:) Mnie też się bardzo podobają, kupiłam kolejny z nowości Hard to Resist nr 76, niedługo postaram się wstawić zdjęcie jak prezentuje się na pazurkach:*

    OdpowiedzUsuń