niedziela, 23 października 2011

Recenzja: Palette Mousse Color shake&color

Dzisiaj wracam do was z kolejną koloryzacją włosów. Co mnie podkusiło? Włosy farbuję od 6 lat (!) i zawsze byłam na czasie jeśli chodzi o drogeryjne produkty do koloryzacji, 
a jeszcze nigdy nie używałam do tego celu pianki. Wybrałam kolor 600 Ciemny Blond.



Produkty w tej formie interesowały mnie odkąd pojawiły się na naszym rynku. Schwartzkopf, L'Oreal, Wella. Zainteresowana wpisywałam w google i czytałam opinie dziewczyn, które były skrajnie różne. Skutecznie odrzucał mnie fakt, że często pompa jest popsuta jeśli działa to pod koniec wydostaje się rzadka ciecz, a nie piana itd. 
Mousse Color eliminuje ten problem ponieważ piana ma powstać w wyniku potrząśnięcia shakerem (według producenta 40 razy). Po wygooglowaniu wyświetliła mi się tylko strona producenta. W internecie kosmetyk nie istniał. Postanowiłam spróbować, zanim pojawią się jakiekolwiek opinie i znając mnie znowu się rozmyślę.



Zawartość opakowania zamknięta jest w shakerze, w którym mamy wykonać mieszankę. Prócz 120ml aktywatora i 12,5g proszku koloryzującego zawartość opakowania jest standardowa. 15ml egzotycznie pachnącej odżywki, instrukcja i rękawiczki 'nasączone' zapachem truskawkowym, który czuć od razu po otworzeniu opakowania. Sama pianka również ma tak pachnieć.


Po wymieszaniu składników uzyskujemy dość sztywną pianę, dopiero na pod koniec nakładania robi rzadsza i cały czas ciemnieje, moja zrobiła się brunatna, ale producent zaznacza, że jej kolor nie ma wpływu na efekt koloryzacji. Pianka nakłada się łatwo, nie spływa, nie ma problemu z równomiernym pokryciem włosów. Na moje dosyć długie włosy spokojnie wystarczyło jedno opakowanie. Niestety zamiast truskawek czuć okropny odór amoniaku. Dla mnie nie jest to minus, bo przez tyle lat zdążyłam się przyzwyczaić i wiem, że jest nieodłącznym elementem trwałej koloryzacji. Farbę zostawiamy na 30 minut, zmywamy szamponem, nakładamy dołączoną odżywkę na kilka minut (mi starczyła na 2 razy) i układamy jak zawszę.



Ciemny blond to to nie jest. Ale nie wiem czy to wina wyjściowego koloru włosów czy farby, dlatego nie obniżę oceny. Włosy nie są bardziej zniszczone, nie wypadają dramatycznie, ładnie się błyszczą, są sypkie i miękkie. Z kolejnymi myciami kolor trochę się wypłukuje, ale nie używam produktów do pielęgnacji włosów farbowanych i szczerze cieszy mnie to, bo kolor wyszedł przecież zbyt ciemny.
Czy wrócę do niej? Sama nie wiem. Koloryzacja jest bardzo prosta, ale dla osoby która farbowała włosy pewnie już kilkaset razy miseszka + pędzelek to nie problem. Myślę, że jeszcze kiedyś po nią sięgnę.

Moja ocena: 4,5/5
Cena: około 20zł
Polecam: Tak!



3 komentarze:

  1. bardzo ciekawa forma :) chociaz ja zawsze kupuję najtansze farby z Joanny i też jestem zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  2. A takiej farby to jeszczce nie widzialam, ciekawe, moze wyprobuje :)
    Pozdrowienia z Berlina!

    http://le-yvette.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. love the effect!
    Take a look at my blog, and if you like it follow me, I’ll be waiting for you!

    Cosa mi metto???

    OdpowiedzUsuń