wtorek, 27 września 2011

Home spa: Farbowanie brwi przy użyciu HENNY + WŁOSY

Witam :) Dzisiaj przychodzę do was z troszkę inną notką. Chciałabym was przekonać, że to naprawdę łatwe. Taki zabieg w gabinecie kosmetycznym to koszt około 20 zł. Henna, którą ja posiadam kosztowała 8 zł (Delia) i mimo tego, że używałam jej już około 20 razy została mi przynajmniej połowa tubeczki. Aktywator możemy zastąpić wodą utlenioną. Wychodzi naprawdę dużo taniej, więc po co płacić za coś co możemy zrobić same. Osobiście polecam wam właśnie hennę w kremie/żelu, bo jest prostsza w użyciu niż ta sproszkowana. Taki zabieg należy powtarzać co około 2 tygodnie. 
Co jest nam potrzebne:

1. Henna - Jeśli macie ciemne włosy polecam czarną, dla blondynek lepsza będzie grafitowa. Moim zdaniem brązowa daje zbyt ciepły, nienaturalny, sztucznie wyglądający kolor, ale wiadomo szkół jest wiele.
2. Szklane lub porcelanowe naczynko - nie z metalu!!!
3. Pędzelek, czysta spiralka od tuszu do rzęs lub patyczek. Osobiście najwygodniej nakłada mi się właśnie pędzelkiem do eyelinera. Lepszy będzie syntetyczny, bo nam się nie ufarbuje.
4. Wazelina żeby zabezpieczyć skórę na około brwi.
5. Patyczki do uszu - do poprawek.
6. Płyn do demakijażu - gdybyśmy się ubrudziły.

Zrobiłam dla was krótką foto-instrukcję. 
Jeśli chodzi o kwestie techniczne pamiętajcie żeby nie regulować brwi przed nałożeniem henny, ponieważ po włosku na początku zostaje taka otwarta dziurka, którą bardzo łatwo zabarwić. Nie wygląda to estetycznie.


1. Łączymy nasze składniki w takiej proporcji by powstała mieszanka była na tyle rzadka by dało się ją nałożyć na brwi i równocześnie na tyle gęsta by nie spływała.


2. Skórę na około brwi smarujemy wazeliną kosmetyczną żeby zapobiec ufarbowaniu. Pamiętajcie, że taki zabieg wykonujemy po demakijażu - nie przed.


3. Nakładamy naszą mieszankę na brwi, tak by pokryć wszystkie włoski, których nie zamierzamy się później pozbyć.


4. Ewentualne pomyłki korygujemy patyczkiem. Hennę za pierwszym razem polecam trzymać nie dłużej niż 5 minut. Jeśli efekt jest dla was zbyt mało intensywny możecie nałożyć mieszankę jeszcze raz. Ale uwaga, jeśli za pierwszym razem trzymałyście henną 2 razy po 5 minut, absolutnie nie oznacza to, że za drugim możecie zostawić ją od razu na 10 minut!!!!!!!!!!!


5. Zmywamy wszystko wodą z mydłem i regulujemy brwi. Efekt na początku może wydawać się zbyt mocny, ale po wykonaniu podstawowego makijażu na ogół takie odczucie znika - co możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej.




Włosy również farbowałam przy użyciu Henny. Może najpierw pokaże wam jakiego produktu użyłam i jaki osiągnęłam efekt.


Kolor wyjściowy to sprany czerwony. Z efektu jestem bardzo zadowolona. Włosy faktycznie są grubsze (Henna 'oplata włos') i bardzo ładnie się błyszczą. Na swoje włosy - długość jak na zdjęciu zużyłam około 50 ml balsamu. Opakowanie zawiera tubkę o pojemności 75 ml, rękawiczki i instrukcję. Sam balsam ma postać czerwonego żelu, bardzo łatwo nakłada się na włosy, mimo tego że jest rzadki nie ścieka. Po raz pierwszy nic  mi się nie ubrudziło pod czas farbowania, a robię to samodzielnie od paru ładnych lat. Produkt jest firmy Venita i kosztował 6.99 :)

Ufff... znowu wyszło długo ;) Ale mam nadzieję, że zachęciłam was do wykonania sobie takiego zabiegu, bo naprawdę dużo daje - możemy zapomnieć o kredkach i cieniach do brwi ;)

Buzioooole :*

poniedziałek, 26 września 2011

Wycofywane lakiery Multi Dimension - 70 Makes me week i 39 Spicy

Notka miała powstać pare dni temu, ale postanowiłam poczekać by utwierdzić się w przekonaniu, że to najgorsze lakiery do paznokci jakie posiadam.
Ze względu na to, że (dzięki Bogu) jest to produkt wycofywany by zrobić miejsce dla nowości wszędzie można go było spotkać na wyprzedażach. 70 Makes me week kupiłam w Naturze za 4.99. Dziewczyny tak się nim zachwycały i mnie również kolor w buteleczce urzekł. Nie testując swojego zakupu kupiłam drugi kolor, również bardzo mi się podobał 39 Spicy w Douglasie na promocji 
2 za 1. 
Na pierwszy ogień poszedł Makes me week. Od początku mi się nie spodobał. Pędzelek jest dziwny, ciężko się nim maluje, lakier nakłada się tępo, w sumie to miałam wrażenie, że maluje paznokcie farbą olejną. Ale stwierdziłam, że dla tego koloru przemęczę się. Godzinę później poszłam spać. Rano na niektórych paznokciach byłą delikatnie odciśnięta pościel. Po 2 dniach końcówki było pościerane, a na jednym paznokciu konkretny odprysk. Kolor na paznokciach nie jest tak ładny jak w buteleczce, niezbyt pasuje do mojej karnacji. Myślę, że na bladej łapce wyglądałby lepiej.
Gdy zmyłam poprzednika przyszedł czas na Spicy. Nałożyłam bazę, lakier i topa. Aplikacja równie tragiczna. Wyszłam z domu na zakupy. Gdy po godzinie wyciągałam portfel lakier był taki miękki, że totalnie zszedł z paznokci (porobiłby się jakby dziury - wiedzie o co chodzi), nie miałam możliwości zmyć tego, ale przez następne 2 godziny cały czas był miękki. Zmyłam go. Wieczorem postanowiłam spróbować jeszcze raz. Pomalowałam paznokcie, oglądałam telewizje, siedziałam na laptopie i przez około 4/5 godzin nie robiłam nic co mogłoby uszkodzić mój manicure. Rano na 2 paznokciach odciśnięta pościel - w sposób na tyle niewidoczny, że nie było potrzeby zmywania. Po pierwszej dobie odprysk. Teraz po niecałych 48 godzinach od pomalowania pozdzierane końcówki w najbardziej 'aktywnych' palcach i kilka delikatnych odprysków. Aż mam ochotę je wyrzucić.

Ogólnie:
+tanie
+ładne kolorki
+wycofują tą gamę
+ładny połysk
-koszmarna aplikacja
-schną cały dzień (mimo, że top którego używam jest szybkoschnący i inne lakiery utwardza na kamień w 10 minut)
-szybko odpryskują i się ścierają

A teraz zdjęcia, pierwszy to 70 Makes me week, drugi 39 Spicy:






Moja ocena: 2/5
Cena: 6.99 zł (regularna)
Pojemność:  8 ml
Polecam: Nie!

piątek, 23 września 2011

Nowe buciki na sezon jesień/zima 2011

Witajcie! Jestem baaardzo podekscytowana, ale ze względu na to, że jesień już nam się zaczęła postanowiłam rozejrzeć się za butami. Jeśli chodzi o obuwie jestem wyjątkowo wybredna i nigdy nie mogę nic wybrać. Na ogół kupuję na wariata gdy spadnie pierwszy śnieg, a ja nie mam w czym chodzić ;)
Problem nie polega na tym, że nic mi się nie podoba, tylko ciężko znaleźć mi buty odpowiadające moim potrzebom (czyt. nie na szpilce 15 cm), ale mimo tego że jestem dość wysoka, bo mam 173 cm wzrostu, nie znoszę butów zupełnie płaskich - przyzwyczaiłam się do jakiegokolwiek podwyższenia i czuje się niezgrabnie. Poza tym dziewczyny pamiętajcie, że każdy centymetr obcasu to optycznie kilogram mniej!!!!!
W tym roku szukałam butów a'la trapery na obcasie mniej niż 10 cm. Dodatkowo nie ze skóry, żeby się od deszczu czy soli nie zniszczyły i dosyć tanie (rozwala mnie jak w sklepie Street widzę buty z eko skóry za prawie 300 zł). Swoje wymarzone znalazłam w sklepie w którym nigdy nie kupiłam żadnych butów i zazwyczaj nawet do niego nie wchodzę. Chodzi mi o Deichmann. Gdy już je znalazłam musiałam się najeździć za rozmiarem, jak na złość 37 było wykupione. Wstawiam kilka zdjęć więcej byście mogły je dokładniej zobaczyć, może któraś z was szuka właśnie czegoś takiego ;)







Buciki wykonane są z eko skórki, pochodzą z serii Graceland i kosztowały tylko 99 zł!!!!!!!!!
Mimo niskiej ceny wydają się dość solidnie wykonane.
Są dość ciężkie i toporne, ale właśnie o coś takiego mi chodziło ;) W środku wyściełane 'misiem' żeby nam nóżki nie marzły (mam nadzieję, że widać to na ostatnim zdjęciu). Obcas ma prawie 8 cm, ale posiadają z przodu podstawkę tzw. platformę o wysokości niecałych 2 cm, więc odczuwalna wysokość obcasa to około 6 cm - dla mnie idealnie.

Co myślicie o tego typu butach? Pójdziecie za modą czy jednak będziecie wolały coś bardziej klasycznego?

czwartek, 22 września 2011

Zakupy promocyjne w Super Pharm - Gazetka 22.09-12.10

Tego chyba jeszcze o mnie nie wiecie, a mianowicie ze mnie to taka strasznie promocyjna dziewczyna. 90% produktów kupuję na przecenach ;) Jeśli chodzi o ubrania jest podobnie. Najwięcej kupuję na wyprzedażach, a poza nimi to tylko takie naprawdę potrzebne rzeczy, a nie 1000 bluzkę ;)
Dzisiaj weszła nowa gazetka Super Pharm. Jeśli któraś z was jeszcze jej nie widziała to polecam obejrzeć, bo promocje są pierwsza klasa. KLIK!
Wklejam wam zdjęcie moich zdobyczy;)

Odżywki Beauty Formulas Termanent Wax-  Honey i Henna. Obecnie mam wersję Avocado Oil i jest genialna. Niby ma starczyć na 3/4 użycia (chyba jak ktoś ma włosy do kolan). Swoją stosowałam kilkanaście razy, a myślę że zostało jej jeszcze na minimum 3 użycia. Za dwie zapłaciłam 8.99!!!!!

Capivit total action. Dwa opakowania przed promocją 43.99 (myślę, że można znaleźć dużo taniej w normalnej aptece), po promocji 60 tabletek kosztowało 11.99. Prawie jak za darmo ;)

Carmex w słoiczku. Przymierzałam się do niego tysiąc razy, jednak zawsze odrzucało mnie wspomnienie tego smrodku. Jednak z racji tego, że po pierwsze primo był na promocji, a po drugie primo idzie zima i  produkt pielęgnacyjny do ust, którego chcemy używać poza domem trzeba zmienić z nawilżającego (w składzie przewaga wody nad tłuszczami) na natłuszczający (przewaga tłuszczów nad wodą). Fakt śmierdzi kamforą, fakt opakowanie jest okropne, ale ma zapobiegać opryszczce i kosztował mnie tylko 6.99.

Balsam Perfecta Bronze średnia i ciemna karnacja. Co obiecuje producent? Ujędrnia i modeluje, wyszczupla, dzień po dniu tworzy piękną opaleniznę i redukuje cellulit. Brzmi zachęcająco. Najbardziej zależy mi na opaleniźnie, a czy zrobi ze mnie miss fitness zobaczymy. W tubce przyjemnie pachnie budyniem waniliowym. Po przyjściu do domu pozytywnie zaskoczyły mnie dobre recenzje na KWC. Zapłaciłam 8.99 za 200 ml.

Peeling antycellulitowy z kawą. Bardzo lubię peelingi z Joanny. Obecnie używam dużego z Marakują. Wszystkie przyjemnie pachną i dobrze złuszczają martwy naskórek. Ta wersja to moja nowa miłość. Zapach jest obłędny. Odkąd go kupiłam cały czas siedzę i wącham ;)

Kupiłam też tusz do rzęs dla mamy na prezent, ale nie ma co pokazywać ;)

Mam nadzieję, że zakupy okażą się udane i będę zadowolona z tych produktów.

Wy też tak lubicie promocje? Bo szczerze przyznam, że dla mnie okazją do zakupu jest nawet obniżka o 50 gr ^^ Chyba to dlatego, że potem mogę się sama przed sobą usprawiedliwiać, że mimo tego, że wydałam trochę nadprogramowo kasy, to zrobiłam niezły deal?
Znalazłyście coś dla siebie w nowej ofercie promocyjnej Super Pharm?

środa, 21 września 2011

[TAG]: Must Have


1.Wklej obrazek
2.Podziękuj za oTAGowanie i podaj linki blogów tych osób
3.Przedstaw produkty, które są twoimi "Must Have", czyli takie, co 'zawsze musisz mieć ze sobą'.
4.oTAGuj 15 blogów
5.Poinformuj blogi o oTAGowaniu

Z takim spotkałam się na blogu Kosmetyki Atiny, która oTAGowała wszystkie chętne. Ja robię to samo i zapraszam do odpowiedzi wszystkie chętne dziewczyny :)

1. SPF, zmądrzałam i bez niego nie ruszam się z domu ;)

2. Korektor - pozwala ukryć istnienie wszelkich defektów na naszych buźkach. 

3. Puder, by utrwalić korektor i zniwelować błyszczenie się ;)

4. Coś na kości policzkowe. Twarz wygląda na świeżą i wypoczętą.

5. Mascara. Nie wyjdę z domu jeśli nie mam pomalowanych rzęs!!!

6. Szminka, chociaż ochronna, ale musi być :P

7. Lakier. Bez pomalowanych paznokci czuję się naga ;)

Wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa. Przy okazji możecie dowiedzieć się jakich produktów używam ;)

Zachęcam do odpowiedzi na ten TAG. Chętnie się dowiem co jest waszym 'must have'.




poniedziałek, 19 września 2011

Aktualne rozdania :)

Szczęście mi nie dopisuje i na ogół w konkursach nic nie wygrywam (poza konkursem Miss na ostatnich wakacjach - wygrałam butelkę wysokoprocentowego trunku ;)), ale postanowiłam, że spróbuję wszędzie tak gdzie się da. Oczywiście was również zapraszam do udziału, może któraś z was będzie miała więcej szczęścia ;)

1. Konkurs u Shopping Monster:
Do wygrania są trzy zestawy kosmetyków MIYO i Claire's. O tym co trzeba zrobić by wygrać możecie przeczytać tu. Rozdanie trwa do 30.09!!!

2. Kornelaa rozdaje:

Naprawdę warto, bo nagrody są niedostępne w Polsce. O tym jak wziąć udział w konkursie możecie przeczytać tu. Również do 30.09!!!

3. Rozdanie na blogu From women to women:

Do wygrania kremy BB!!! Giveaway. Rozdanie trwa do 23.10, więc jeszcze sporo czasu :)

4. Jamapi rozdaje:

Do wygrania ogromny zestaw kosmetyków Avon, więc jest o co walczyć. Szczegóły tu. Rozdanie trwa do 16.10 :)

5. Rozdanie u Vilandre:

Do wygrania fajny zestaw kosmetyków. O szczegółach możecie przeczytać w tej notce. Zgłaszać można się do 6.10 :)

6.  Rozdanie u Shevy:

Nagrody warte grzechu ;) Szczegóły. Rozdanie trwa do 7.10 :)

7. Rozdanie u Sonnaille: 


Do wygrania szampon i odżywka firmy Fitomed. Link do notki z rozdaniem. Zgłoszenia przyjmowane są jeszcze tylko do jutra, czyli do 20.09!!!!!!!!!

8. jjjustii rozdaje:

Myjka mnie urzekła mnie ta myjka ;) Notka w której możecie przeczytać o szczegółach. Rozdanie trwa do 30.09.

9. Rozdanie na polish makeup bag:

Do wygrania zestaw kosmetyków Bell. Link do notki. To rozdanie również trwa do 30.09.

10. Rozdanie na blogu Agata ma nosa:


Do wygrania 3 zestawy kosmetyków Essence. Szczegóły. Koniec 10.10 :)


Więcej grzechów już nie pamiętam :P
Nawiasem też planuję rozdanie ;) Jestem w trakcie zbierania pieniążków na nagrody, w sumie to nawet nie wiem co kupić, bo przecież nie każdemu da się dogodzić. Macie jakieś propozycje?




niedziela, 18 września 2011

Lakierowe nowości: 83 Luxury Secret

Dzisiaj kolejny kolorek z Essencowych nowości. W buteleczce wyglądał na błotnistą szarość, po pierwszym pociągnięciu pędzelkiem oczarował mnie. Kolor w zależności od światła waha się od wspomnianej szarości do pięknego, wręcz szlachetnego khaki. Kolejny must have! na jesień. 
Dziewczyny pamiętajcie, że w tym sezonie lakiery duo chrome to niezbędnik! ;)



czwartek, 15 września 2011

Epopeja o pędzlach - głównie dla początkujących, choć nie tylko ;)

Choćby na YT powstało wiele filmików z radami jakie pędzle najlepiej kupić, szczególnie gdy otworzyłyśmy drzwi do świata makijażu. Opcji jest wiele: drogie czy tanie, pojedynczo czy w zestawie, syntetyczne czy naturalne. Z racji tego, że jak się okazało mam w tej kwestii odrobinę inne zdanie niż ogół to chciałabym wam przekazać co sądzę na ten temat, ponieważ uważam, że jakieś tam rozeznanie już posiadam. 
Ostrzegam, że notka pewnie wyjdzie długa jak "Moda na sukces" i myślałam czy nie podzielić jej na 2 części, ale po pierwsze jak ktoś jest zainteresowany tematyką, to wiem po sobie, że informacji nigdy za wiele, a po drugie skoro już się za to wzięłam to wolę zacząć i skończyć, a nie rozkładać i odwlekać w czasie, bo do drugiej części zebrałabym się pewnie za 2 miesiące.
Na początek pokaże wam pędzle, które ja mam i napiszę o nich kilka słów, by później móc podeprzeć się jakimiś przykładami. Jak kogoś nie obchodzą moje zbiory to polecam ominąć tą część notki i od razu przejść do wywodu.
Na chwilę obecną posiadam 15 pędzli. Niektóre mam od dawna (najstarszy ma 5 lat), a niektóre od kilku dni. Pędzle są z różnych przedziałów cenowych. Będę je przedstawiać po prostu alfabetycznie markami.

Douglas:

Jak możecie zauważyć napis się już ściera. Wykonany z megamiękkiego, syntetycznego włosia bardzo gęsty. Już go prałam i nic mu się nie stało. Szybkoschnący. Niestety to limitowana edycja letnia i ciężko go dostać. Cena 9.90zł.

Essence:

Pędzelek do eyelinera w żelu 6.99zł

Pędzelek do smokey eyes 5.99zł

Pędzel do różu 11.99zł

Pędzel do pudru 12.99zł


Dwustronny pędzelek do cieni z EL 50's Girls Reloaded 6.99zł

Zdjęcia wkleiłam w kolejności zakupu. Wszystkie pędzle są wykonane z cudownie miękkiego włosia syntetycznego, ich użytkowanie to czysta przyjemność. Mimo prania nic im się nie dzieje. Szybkoschnące ;) Jestem tak w nich zakochana, że kupię każdy pędzel jaki Essence wypuści! Świetna jakoś w śmiesznej cenie.

Marionnaud:


Szczerze wam powiem, że nie znoszę tego pędzla. W ofercie perfumeria ma jeszcze kilka innych. Wszystkie wykonane ze sztywnego (ale nie kującego), syntetycznego włosia. Czasami używam go do stworzenia zewnętrznego "V" lub roztarcia kreski. Strasznie długo schnie, ale włosie nie odkształca się i nie wypada. Cena to około 25 zł.

Rossmann:

Pędzelek do cieni ok. 6zł

Pędzel do różu ok. 8zł

Pędzel do różu ok. 15zł

Zdjęcia również zamieszczone w kolejności zakupu. Pędzelek do cieni mam chyba od 5 lat i nadal świetnie się spisuje. Wykonany moim zdaniem z włosia syntetycznego. Ten z tańszej serii do różu po kilku praniach zrobił się sztywny i kujący, ale jako jedyny jest w stanie ruszyć róże wypiekane np. Bourjois. Wykonany z włosia syntetycznego. Ten z droższej serii również do różu spisuje się lepiej, też lekko zesztywniał, ale reanimuję go odżywką do włosów. Włosie naturalne.

Sephora:

Pędzel do różu nr 40 cena ok. 45zł

Pędzel do pudru mineralnego nr 45 ok. 50zł

Pędzel do różu po niecałym roku średnio intensywnego użytkowania się odkształcił. Włosie naturalne. Pędzel do pudru mineralnego wykonany jest z włosia syntetycznego. Włosie syntetyczne, również się odkształciło, ale przynajmniej pozostało przyjemne w dotyku. Poprzednik zesztywniał.

Top Choice (?):

Myślę, że jest to ten pędzel http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=25183&next=1 tylko w innych kolorach. Nie jestem tego pewna, bo moja mama kupiła go w Achuan za mniej niż 10 zł jakieś 6 lat temu! A on nadal żyje! Traktowany brutalnie, prany mydłem, suszony na stojąco. Co prawda syntetyczne włosie jest miękkie tylko przez pierwsze dni po praniu. Nawet gdy po praniu go nie używam i sięgnę po tygodniu lub dwóch kuje. Ale za taką cenę i staż wybaczam mu to.

Vipera:

Malutki pędzelek języczkowy z mięciutkiego, sprężystego, naturalnego włosia. Mam go ponad rok mimo to nie odkształcił się i jest identyczny jak w dniu zakupu. Firma ma w ofercie 5 pędzli. Za swój zapłaciłam około 16 zł, najdroższy do pudru kosztuje około 50.




Na YT i nie tylko możecie znaleźć wiele filmików, w których dziewczyny radzą jakie pędzle wybrać na początek. Tzn. 90% mówi żeby zestawy sobie odpuścić i zainwestować w 3 do 5 dobrych pędzli, a potem dokupować kolejne. Szczerze? Zupełnie się z tym nie zgadzam. Pamiętam jak sama miałam tylko kilka pędzli, musiałam myśleć jaki makijaż zrobię jutro by wiedzieć które pędzle muszę uprać wieczorem. Jaki jest sens kupowania jednego pędzla średniej wielkości za 150 zł i nakładanie nim pudru, bronzera i rozświetlacza? Skoro gdy pare godzin później chcemy przypudrować twarz, a nasz pędzel jest brudny lub się suszy. Tak samo z pędzlami do cieni pędzlem typu MAC 217 owszem możemy wykonać cały makijaż przy użyciu takiego pędzla, ale przed następnym użyciem musimy go uprać. Na co dzień to naprawdę staje się irytujące, wiem to z własnego doświadczenia.
Druga sprawa nie wiecie jaki kształt pędzla będzie dla was najlepszym rozwiązaniem. Jednym bardziej pasuje ścięty pędzel do róży, innym zaokrąglony. Niektóre dziewczyny wolą spłaszczone pędzle do pudru, inne okrągłe, kolejne kabuki, a niektóre wracają do gąbeczki. Co z podkładem? Tradycyjna łopatka, flat top, zwykła gąbka, beautyblender czy może palce? Wymieniać tak można w nieskończoność.
Jeśli rozważacie kupno zestaw pędzli to polecam wybranie takiego w którym będą najpotrzebniejsze wam pędzle, by nie było potrzeby kupowania zestawu 24 pędzli i dokupowania kilku innych. Fajne zestawy ma Lancrone i Jordana.
Jeśli chodzi o pojedyncze pędzle to naprawdę nie widzę sensu na początku inwestowania w MAC czy Bobbi Brown z powyższych powodów, dodatkowo jeśli jesteście początkujące jest szansa, że zupełnie przypadkiem je sobie zniszczycie. Z tych trochę tańszych pędzli mogę polecić te produkowane dla Rossmana, Elite, Ecotools, QVS, Vipera, Maestro, Hakuro i oczywiście Essence. Nie posiadam wszystkich z tych pędzli, ale myślę, że mogę wam je polecić ze względu na szerokie grono zadowolonych konsumentek. Szczerze nie polecam pseudo profesjonalnych pędzli z Sephory, nie wiem jak seria droższa z kolorowymi rączkami, ale naprawdę szkoda waszych pieniędzy na takie buble. Z tego co wiem wiele dziewczyn jest niezadowolonych z tych pędzli.
Jeśli chodzi o kwestię wyboru włosia, naturalne czy syntetyczne? Polecałabym syntetyczne. Po pierwsze jest tańsze, a może być naprawdę bardzo miękkie, po drugie jest hypoalergiczne, a po trzecie nie musimy się martwić czy przy produkcji nie ucierpiały żadne zwierzęta.

Mam nadzieję, że chociaż jedna z was dotrwała do końca tej notki i że komukolwiek pomogłam w wyborze pędzli :)
Pozdrawiam cieplutko, bo robi się co raz chłodniej :(