czwartek, 21 lipca 2011

My Secret - Eyeliner z brokatem


Tytułem wstępu przepraszam za mojego paznokcia - robiąc to zdjęcie byłam w czasie testów lakieru z YR, ale o tym będzie w następnej notce.

Te 'cudeńka' kupiłam kilka miesięcy temu w DN, bo tylko tam przecież są dostępna za około 5 zł. Jak pewnie wiecie kosmetyki My Secret produkowane są przez firmę Pierre Rene dla sieci Drogerie Natura. Zdecydowałam się na kolory 04 (granat) i 05 (jasne srebro). Pojemność to tylko 4 ml, ale w tym przypadku to zaleta - przecież to nie jest produkt na co dzień. I tutaj plusy się kończą.

Produkt zawiera długi nieporęczny pędzelek, którym łatwiej pomalować rzęsy niż namalować kreskę. Absolutnie nie nazwałabym tego eyelinerem z brokatem to zwykły brokat pomieszany z bezbarwnym żelem. Nie daje żadnego koloru tylko zostawia drobinki. By uzyskać minimalne krycie trzeba poprawić kreskę około 3 razy! Co sprawia że produkt jest kompletnie nie wydajny - po 2 użyciach widzę znaczny ubytek, ale w tym przypadku to raczej plus. Ważny tylko 6 miesięcy od otwarcia. Czasami nakładam go na czarną kreskę wtedy efekt jest całkiem zadowalający. Kolejną wadą produktu jest fakt, że jest kompletnie nietrwały. Po paru godzinach brokat wędruję po całej twarzy. Kupiłam go jako kosmetyk imprezowy, ale on nie przetrwałby nawet 'ciocinych imienin' na swoim miejscu. Najgorsze jednak jest pieczenie towarzyszące aplikacji i utrzymujące się kilka minut po niej. Obawiam się, że gdyby dostał się do oka to chyba by je wypalił. Piekło nawet gdy robiłam dla was swatche i nałożyłam je na dłoń. Nie mam wybitnie wrażliwych oczu. Wiem, że innych też piecze.

Im dłużej je mam tym bardziej ich nie lubię. Tutaj świetnie sprawdza się powiedzenie 'co tanie to drogie'.

Poleciłabym go chyba tylko najgorszemu wrogowi, więc dziewczyny
gorąco nie polecam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz